Autor: Dolores Redondo

Dziś przychodzę do Was z powieścią, która powstała na podstawie prawdziwej historii… „Zanim przyjdzie potop” Dolores Redondo.

Autorka zabiera nas do Glasgow, a następnie do Bilbao, gdzie szkocki śledczy usiłuje powstrzymać Biblijnego Johna. Seryjny morderca, okrutny oprawca o niezapadającym w pamięć wyglądzie nieustająco morduje, wybierając na swe ofiary miesiączkujące kobiety. Czym kieruje się oprawca? Co wywołuje w nim tak wielką furię? Jak postrzega kobiety? Jaką skrywa historię?

Stopniowo odkrywamy motywy, powoli zbliżamy się do odkrycia prawdy… która poraża, bo John „nie był jednym z tych zdeprawowanych morderców, o których pisała amerykańska prasa. (…) John nauczył się być bohaterem, nauczył się być odważny, kiedy zrozumiał, że ma cel, że impulsywne pragnienie, które kierowało nim na początku, wynikało z wyższego nakazu”. Biblijny John szukał na niebie znaków, interpretując je według własnego uznania.

Po jednej stronie szaleństwo mordercy, po drugiej wnikliwa analiza śledczego… a pośrodku intuicja, przeczucie… coś niezwykle trudnego do uchwycenia i nazwania, coś niesamowicie cennego.

To świetny thriller… ale również niezwykle poruszająca historia o umieraniu… o żegnaniu się z doczesnym światem. Noah Scott Sheriington to śledczy, który poświęcił życie pracy, który przez 14 lat próbuje schwytać mordercę i nieustająco styka się ze śmiercią… ale to również mężczyzna śmiertelnie chory. Świadomość zbliżającego się końca, rozważania dotyczące nieuchronności doprowadzają do refleksji: „Widziałem to, widziałem, co jest po śmierci. I nie ma nic. Ma początku tylko ciemność i chłód, później ciemność cię pożera i przestajesz istnieć, stajesz się jej częścią, z całym bólem duszy czujesz, jak przestajesz istnieć, aż całkiem znikniesz. Zostajesz niczym. – Noah zrobił pauzę, a potem wyszeptał: – Strasznie się boję.” Czy u kresu można otworzyć się na przyjaźń i miłość? Mimo wielkiego strachu otworzyć się na ludzi? Nadać sens ostatnim miesiącom życia?

Historię „Zanim przyjdzie potop” odczuwa się wszystkimi zmysłami… czuje się ją.

Autorka w niesamowity sposób kreuje miejsca, w których rozgrywa się akcja. „W ostatnich latach szkockie miasto wyglądało na zasmucone i przygnębione i nie dało się temu zaradzić. Wszystko pokryło się patyną porażki, smutkiem zakażonych pylicą budynków, wilgocią i czarnym grzybem, a przez to trudno było sobie wyobrazić jakąkolwiek przyszłość.” Nastrój zbliżającego się końca podkreśla każda uliczka i każdy budynek. Buduje klimat nieuchronności zdarzeń.

Jedna z największych klęsk żywiołowych poprzedniego stulecia silnie kontrastuje z wiarą w siłę, jaką dają sobie ludzie. Niesamowita historia! Gorąco polecam lekturę!

We współpracy z Wydawnictwo Mova.